Dzisiejszy wieczór zapowiada się strasznie! Otwieramy skrzynkę z potworami.....
Będzie artystyczna dynia:
Będą halloweenowe babeczki:
I będzie najprawdziwsza, straszna lektura:
Czarownica
Enric Lluch
ilustracje Óscar T. Pérez
wyd. Tako 2013
seria Skrzynka Potworów
Piękne zdjęcia. Mój trzylatek ma jakiś uraz do tych dekoracji. Ostatnio rozpłakał mi się na poranku dla dzieci z halloweenowym motywem przewodnim i musieliśmy wyjść. Nic na siłę. Ja zresztą też nie przepadam za tymi klimatami.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja za halloween też jakoś zbytnio nie przepadam, ale mam wrażenie, że z roku na rok jest go coraz więcej. Ma stałe zadomawia się w przedszkolach i szkołach
Usuń:-) U nas też się pewnie będzie działo! Moje urwisy przygotowały moc atrakcji z gadżetami zakupionymi w sklepie ze śmiesznymi rzeczami. A nasze dynie wydrążone od 2 dni, wieczorami świecą swymi zębami. Są dwie bo mamy dwóch synów i każdy musi mieć swoją! :-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńzazdroszczę tych świecących dyni! U nas nikt się nie chciał podjąć wyzwania wydrążenia dyni
Usuńw Halloween najbardziej lubię to, że jak się dynię wydrąży to z miąższu wychodzi pyszna zupa, placek i babeczki. jest potem czym to święto uczcić :)
OdpowiedzUsuńoj, ja też lubię dynię na talerzu:) bardzo!
UsuńNie mogę się doczekać!!!!
OdpowiedzUsuńu was widziałam świetny lampion!:)
UsuńPiękne te dynie, i babeczki, i książka, nie mówiąc o małej czytelniczce :) My też świętowaliśmy, choć nie tak ambitnie :) w każdym razie dzieci zebrały mnóstwo cukierków, które teraz trzeba będzie częściowo upłynnić.... :)
OdpowiedzUsuńmieszkając w Stanach od Halloween chyba zupełnie nie da się uciec:)
UsuńDopóki najstarsze dziecko nie poszło do szkoły, to tematu w ogóle nie było :) no a teraz, żadnych szans, choć ku mojemu zaskoczeniu, to całkiem sympatyczne święto :)
UsuńZajrzałam dzisiaj do domku z książkami i bardzo mi się spodobało. Można tu znaleźć mnóstwo atrakcji. Niespodzianki na Halloween cudowne, szczególnie te babeczki:) Najmocniej jednak zachwyciła mnie pewna mała osóbka ze złotymi włoskami i choć nie odnalazłam Jej imienia (ogrom materiału do czytania) pomyślałam, że mieszka w podobnym do Jeremiego domku. A Jeremi to mój wnuk, dla którego piszę wierszyki i bajeczki. Jeremi mieszka w książkowym ulu, bo jego mama pszczoła Maja, tak jak Ty Joanno, też kocha książki.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz do Kałużniaków:) Bardzo lubię kiedy ludzie czytają moje wierszyki,bo po to je piszę. Będę do Was zaglądała, jeśli tylko ogarnę nieco tajniki blogowo-internetowe;) Elżbieta Pawlina
do książkowego ula zaglądamy często i podglądamy co tam Jeremi podczytuje:)
Usuń