W tym miejscu dochodzimy do naszego nowego bohatera (bo tak wypada nazwać tę książkę, która uratowała naszą podróż przed wybuchami marudzenia, a po powrocie pozwoliła przetrwać czas przeziębienia). Bohatera niedocenionego, który miesiące całe przeleżał na półce domowej biblioteczki niepostrzeżenie obrastając kurzem. Tak, przyznajemy się- nie od razu pokochaliśmy tę książkę! Na początku kłuły nas w oczy te dziwne stwory, które wyszły spod rąk państwa Mizielińskich, gubiliśmy się gdzieś w kolorystyce, po macoszemu potraktowaliśmy wątki opowieści o mieszkańcach Miasteczka.
Wszystko zmieniło się, kiedy powtórnie otworzyliśmy książkę w tej samochodowej podróży. Miasteczko Mamoko dosłownie nas wciągnęło! I to nie na pięć czy dziesięć minut, ale na dobre pół godziny (a kto mam rozbieganego dwulatka na wychowaniu ten wie, że zajęcie go czymś na pół godziny jest wyczynem). Jest tu wszystko to co lubimy: setki szczegółów, mnóstwo wątków i opowieści, poszukiwań i dociekań. I pytamy ciągle gdzie, kto, z kim, dlaczego i po co? I przewracamy strony w tą i z powrotem po setki razy.
Miłość od drugiego czytania okazuje się trwała.
Miasteczko Mamoko
Aleksandra Mizielińska
Daniel Mizieliński
wyd. Dwie Siostry 2010
U nas czeka w szafie - na to aż Mikołaj ją przyniesie ;-)
OdpowiedzUsuńMy na Mikołaja planujemy Dawno temu w Mamoko, ale nie wiem czy damy radę tyle wytrzymać;)
UsuńU nas też Mamoko nie cieszy się wielkim powodzeniem. Ale za to codziennie musimy przeglądać całą serię Czereśniową :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze przyjdzie nas was pora:) Tylko ostrzegam, że Mamoko strasznie uzależnia!;)
UsuńPiękne ilustracje. Co prawda dzieci nie mam, ale w rodzinie dużo maluchów, więc warto zapamiętać tytuł, na prezent będzie jak znalazł. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńPolecam Mizielińskich z czystym sercem- naprawdę świetne książki tworzą:) i wbrew pozorom nie tylko dla dzieci
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo też był nasz hiciorek na tegorocznych wakacjach :) Mamy nawet podobne zdjęcia: Dżery z tatą i z Mamoko w łóżku. My bawimy się w śledzenie poszczególnych postaci przez wszystkie karty książki. Również polecamy, choć stylistyka jest daleka od realizmu Czereśniowej.
OdpowiedzUsuń